Witam na nowym, blogu poświęconym wszelkim taktycznym zabawkom.

Znajdziecie tutaj wszystko, co jest związane z militariami, survivalem i outdoorem.

Nie ukrywam, że blog ten został założony także do prezentacji moich pomysłów w dziedzinie szeroko rozumianej taktyczności …

Zapraszam !!


sobota, 29 maja 2010

Paint job multicam

krok po kroku z dokładnie rozpisanymi kolorami zobaczcie jak robi się multicam na klamce;

malowanko

czwartek, 27 maja 2010

GAT-Glass Assault Tool

Nie wiem na ile będzie to dla niektórych ciekawe ale patent całkiem niezły.
Jeśli przyszło Wam kiedyś w działaniach CQB wchodzić przez okna lub prowadzić działania przeciw pojazdom to taka ciekawostka może was zainteresować. Firma XS Sight Systems produkuje małe adaptery montowane na tłumik płomienia w modelach rodziny AR15 (czyli praktycznie wszystkie szesnastki na standardowych urządzeniach wylotowych)
które służą do zbijania szyb. Działa to identyczne jak każdy zbijak ratowniczy z końcówką widiową. Doskonale widać na filmie jakie jest to użyteczne. Może akurat rozbijanie szyb samochodowych nie do końca ale zwykłe szyby w budynkach zachowują się różnie jak wybijamy je normalnie lufą. W warunkach działań MOUT/CQB takie niewielkie coś może się mocno przydać. Twórcą tego ustrojstwa jest Paul Howe

wtorek, 25 maja 2010

KISS saperka

Jakiś czas temu kumpel i zarazem dowódca JS zakupił dla nas łopatki saperskie LWP.

Na początku byłem sceptyczny, ale trwało to może dwanaście sekund. Od razu przed oczyma stanął mi wstęp do „Specnazu” Suworowa.

Tak to jest konkretne narzędzie.

W swoim życiu korzystałem z wielu saperek różnych armii i producentów. Wiele zniszczyłem i na wielu się zawiodłem. Słynna amerykańska sapereczka nadawała się tylko do napełniania worków z piaskiem, polskie składane cywilne traciły szybko gwinty, te składane na trzy części tzw-desantowe które miałem wątpliwą przyjemność przenosić w zasobniku w MONie też szybko łapały piach w gwinty. Jako-takie okazały się saperki –Glocka i składana BW lub holenderska –praktycznie to samo, co amerykańskie, ale stal zupełnie inna.

Jednak jak zapowiadało się prawdziwe kopanie zawsze zabieraliśmy szpadel ;-)

Do czasu, gdy na giełdzie pojawiły się łopatki saperskie rodem z LWP. Tak dokładnie. No może moja nie jest z tego okresu …ale ma dokładnie tyle samo lat co ja ;-)

Często ludzie pytają się o łopatkę survivalową, taką uniwersalną do wszystkiego. I ja od kilku lat polecam tylko ten model.

Przyjrzyjmy się bliżej temu okazowi.

Saperka ta pochodzi w prostej linii od niemieckich saperek określanych „Schanzzeug” które znów praktycznie niczym nie różnią się od łopatek używanych w I wojnie światowej. Mamy, więc prawie 100 letnią konstrukcję. To dowodzi, że w myśl hasła KISS Keep It Simple, Stupid, czyli nie komplikuj, głupku lub "Keep it Simple and Stupid" (to ma być proste i głupie), najprostsze rzeczy sprawdzają się zawsze najlepiej i służą najdłużej.

W tej saperce nie ma wiele filozofii i nie mam co za bardzo o niej pisać.

Wykonana ze stali narzędziowej jest solidną prostą łopatką nie tylko do kopania. Jak dostałem swój egzemplarz to oczyściłem go z rdzy i syfu. Następnie naostrzyłem wszystkie krawędzie oraz wypiłowałem pilnikiem zęby piły po bokach. Na koniec wszystko ładnie prysnąłem krylonem by nie odbijała światła. Podczas pierwszego zadania survivalowego (zdjęcia pochodzą z 2007 i 2005) okazało się, że łopatka znakomicie nie tylko kopie, ale także rąbie i wycina chaszcze. Nie wspominam już nawet, że można nią nieźle zakurwić w łeb.

Piła średnio się sprawdza i tylko się pokaleczyłem dwa razy.

Po wygładzeniu krawędzi jak widac na zdjęciach saperka tnie kartkę prawie równo-pewnie lepiej niż niektóre Wasze noże ;-).

Największym problemem jest pokrowiec, który w myśl idei socjalistycznej musi się szybko popsuć żeby ktoś musiał uszyć nowy. Druga idea jest taka, że to radziecki sabotaż. Żołnierze mają się sami nabijać na swoje łopatki i gubić je przez dziurawe pokrowce a w połączeniu z szelkami –dusicielkami łopatki mają podczas biegu boleśnie uderzać żołnierza w jądra.

Do dnia dzisiejszego saperkę przenosiłem luzem w plecaku. Ale oto natchnęła mnie myśl, aby zaadoptować do tego celu stary pokrowiec od saperki ALICE. Szycie pokrowca w systemie modułowym i wzmacnianie go do saperki za 25 zł trochę nie ma sensu ;-)

Jak skończę to się pochwalę.













moja nowa kabura


A taką mam kaburę Eagle SAS MKIII

to tak żeby ożywić trochę bloga ;-)


oczywiście pośladki nie są moje ;-)

sobota, 22 maja 2010

Nalgene rewolucyjna manierka ?

Nalgene to nowy wzór butelki -manierki, która ostatnio zastępuję poczciwe plastikowe manierki M62 w wyposażeniu wielu żołnierzy. Niedawno pojawiła się także w Polsce. Zachęcony pochlebnymi opiniami na zachodnich forach dyskusyjnych postanowiłem zakupić taki model, aby sprawdzić czy rzeczywiście jest to coś rewolucyjnego. Dziś po prawie dwóch latach użytkowania mogę co nieco napisać o tym rodzaju butelki.

Zanim butelka Nalgene powstała jako butelka do zastosowań turystycznych produkty tej firmy były wykorzystywane w laboratoriach do przechowywania różnych odczynników. Gdzieś na początku lat 70 syn właściciela firmy Nalgene Marsha Hymana wykorzystał po raz pierwszy jedną z małych butelek podczas swoich skautowskich eskapad. Po jakimś czasie okazało się, że większość kolegów młodego Hymana korzysta z butelek cichcem wykradniętych z laboratorium. Jak tylko ojciec to zauważył postanowił działać i stworzył nową wersję butelki do wykorzystywania właśnie w outdoorze. W tamtych czasach traperzy i survivalowcy mieli do dyspozycji tylko manierki wojskowe plastikowe i aluminiowe, ale demobil nie był tak rozwinięty, aby każdy mógł taka manierkę sobie bez problemu kupić. Butelka typu PET, jaką znamy z naszego sklepu pojawiła się dopiero w połowie lat 80-tych. W Polsce praktycznie do dziś mieliśmy możliwość przenosić wodę tylko w manierkach wojskowych, aluminiowych butelkach turystycznych, butelkach PET lub niedawno rozpowszechnionych, camelbakach.

Turysta z reguły może liczyć na wolną chwilę, aby wymyć czy wypłukać butelkę, której używa, dlatego z reguły nie przywiązuje do tego wagi natomiast żołnierz takiej chwili na refleksie nad źródełkiem nie ma, co liczyć. Wodę pobiera się w nocy z podejrzanych źródeł i nie zawsze można liczyć na to, że widać, co się pije.

W jaki sposób zwykła butelka plastikowa może być lepsza od znanej amerykańskiej manierki M62.

Najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie, jakie wady posiadają inne manierki i butelki.

Wykonana z tworzywa sztucznego manierka typu M62 i jej zbliżone kopie pozwalają przenosić jedna kwartę wody, czyli 0,9 litra. Są w miarę płaskie, lekkie i posiadają ciemny kolor.

Największą wadą każdej manierki tego typu są trzy rzeczy;

-brak odporności na zanieczyszczenia (do wnętrza manierki przylegają drobne zanieczyszczenia i tworzą swego rodzaju florę bakteryjną)

-brak możliwości porządnego wyczyszczenia wnętrza. (Kształt manierki nie pozwala dostać się wszędzie)

-możliwość zamarznięcia szyjki manierki w temperaturach poniżej zera.

Każdy, kto posiadał zwykłą manierkę amerykańską (nawet nową) wie, że po najmniej półrocznym okresie użytkowania manierka będzie wydzielać przykry zapach a przenoszona w niej woda będzie niesmaczna. Jeśli użytkownik posiada słaby żołądek może się to przyczynić do biegunek. Można oczywiście czyścic manierki chemicznie (tabletkami, corega tabs itp) lub płukać np. wodą z odrobiną cytryny, ale na dłuższą metę nie jest to najlepsze rozwiązanie.

Zwykłą manierką nie można wygodnie nabrać wody z potoku czy źródełka, nie widać ile przenosimy w niej wody i czy podczas nabieranie nie wpadło tam coś, czego nie chcielibyśmy później wypić.

Nalgene to butelka, która omija wszystkie dotychczasowe problemy użytkowników zwykłych manierek.

Zwykła butelka typu „nalgene bootleg” może być wykonana z materiału HDPE czyli z niskociśnieniowego polietylenu o dużej gęstości lub z materiału PC o nazwie handlowej Lexan czyli z poliwęglanu.

Z tych dwóch materiałów Lexan jest materiałem wytrzymalszym. Używany jest do budowy kokpitów samolotów myśliwskich i szyb samochodów wyścigowych. Jest to bardzo wytrzymałe tworzywo, które jest praktycznie niezniszczalne.

Wymienię, jakie zalety ma butelka Nalgene, które sam zauważyłem podczas dwuletniego okresu użytkowania;

1.Jej pojemność to równy litr. 100ml w sytuacji walki o przetrwanie ma ogromne znaczenie a taka właśnie różnica jest między manierką US a butelką.

2.Jest przezroczysta, więc łatwo widać ile zostało nam płynu i czy nie nabraliśmy czegoś mało przyjemnego z kałuży;-)

3.Zaletą przezroczystości jest też możliwość użycia miarki, która została naniesiona czarnym lakierem na zewnątrz butelki. Dzięki temu wiem jaką ilość wody wlewam np. do liofilizatu.

4.Dużą zaletą jest wlew o średnicy 5,5 cm., Dlaczego? Łatwo nabiera się wodę z każdego miejsca (kran, źródełko, kałuża itp), można łatwo wsypywać wszelkiego rodzaju dodatki do wody -polepszacze smakowe, izotoniki itp. Łatwo wsypać lód do wody lub herbaty, który podniesie nieco morale w naprawdę upalny dzień. Dzięki dużemu wlewowi łatwo jest też topić śnieg w warunkach survivalowych. Że nie wspomnę już o możliwości wsadzenia bez problemu do środka łyżki. Duży wlew to także praktycznie zero problemu z zamarzaniem. Wielu z Was, którzy korzystają ze zwykłych manierek US na pewno nie raz trudziło się z odkręceniem zamarzniętej zakrętki.

5.Tworzywa, z których wykonuje się butelki Nalgene mają strukturę przypominająca szkło. Dzięki temu do ich powierzchni nie łapią się żadne glony, zapach itp. Po prostu nie rozwijają się tam żadne bakterie. Jak w zwykłej szklanej butelce po wypłukaniu jej zapach znika raz na zawsze.W zwykłej manierce tego niestety nie ma.

6.Butelka Nalgene jest węższa niż standartowa manierka US. Ma 90mm w porównaniu do 125mmw manierce ( w najszerszym miejscu). Przekłada się to na ilość miejsca, jakiego potrzebujemy na kamizelce lub pasie. Jeśli się temu przyjrzymy to okaże się to dla nas bardzo ważna informacją. Jeśli znajdziemy odpowiednią kieszeń do montażu butelki (polecam 5.11) to zajmie ona tylko dwie kolumny (standartowa manierka zajmuje trzy kolumny). Dwie takie butelki dają nam 200 ml więcej płynów i dwa PALS więcej na pasie gdzie może zmieścić się dodatkowa ładownica na amunicję lub wyposażenie. 200 ml to juz porządny kubek herbaty ;-). Sam jednak noszę jedna butelkę +camelbak ale jeden PALS to zawsze jest to czego nam brakuje w wyposażeniu. Wejdzie tam nóż, tłumik, latarka, opaska CAT i w cholerę innych rzeczy.

Tyle zalet. Niestety taka butelka nie obejdzie się bez wad.

Pierwsza to cena. Koszt takiej butelki waha się od 35 zł do 55 w zależności od miejsca zakupu. Dodatkowo trzeba zakupić pokrowiec (5.11 to koszt 55 zł-maxpedition 105 zł, Miwo i inne od 35 zł) i jeśli chcemy to dodatkowo kubek. Tutaj pasuje świetnie model tatonki za 35 zł

Drugą wadą jest fakt, że podobno niektóre wersje lexanu mogą podczas wlewania ciepłych płynów wytwarzać substancję o nazwie Bisphenol A która jest rakotwórcza. Do dziś nikt tego nie potwierdził ale już od jakiegoś czasu można kupić butelki z wielką naklejką BPA Free wykonane z Tritanu więc jakaś alternatywa jest. Poliwęglan to materiał z którego wykonuje się także butelki dla niemowląt a te jakoś sa produkowany cały czas więc może z BPA to tylko taka plotka.

Obecnie Nalegne ma kilku konkurentów, którzy także mają w swojej ofercie butelki tego typu. Jest to Camelbak i angielski, Liventure. Camelbak poszedł trochę w inna stronę. U nich hitem jest butelka z oryginalnym ustnikiem Bite Valve -identycznym, jaki znamy z worków noszonych na plecach (camelbakach). Osobiście używam butelki, 075 która jest zgrabniejsza niż wersja litrowa. Niestety jest wyższa niż standartowa Nalegne, przez co trudniej ją przenosić w pokrowcu.

Taka butelka ma tez swoje zalety, ten model akurat jest przeze mnie używany typowo rekreacyjnie jak wyjeżdżam z rodziną lub jestem sam na trekkingu. Zalety materiałowe ma te same, co opisywana wcześniej butelka Nalgene, jest jednak węższa, ma mniejszy wlew(jednak nadal duży w porównaniu do standartowej manierki), ale największą jej zaleta jest właśnie ustnik. To jest jakby połączenie bidonu kolarskiego z dobra butelką turystyczną. Jak wychodzę na plażę z dziećmi to wcześniej wsypuję lód i wlewam wodę z cytryną do tej butelki a dzięki bardzo prostemu systemowi picia przez ustnik nawet moja czteroletnia córka daje sobie radę napoić się samemu. Zaletą ustnika jest to, że nie musze odrywać oczu od obserwowanego terenu, kierownicy, drogi przed sobą, nie musze się martwić zakręcaniem butelki po napiciu się i nie muszę martwic, że coś się wyleje, gdy położe butelke na siedzeniu samochodu, itp.

To na tyle. Mimo większych kosztów zakupu butelek PC lub HDPE uważam, że jednak ich posiadanie, gdy zależy nam na nowoczesnym i uniwersalnym ekwipunku militarno-survivalowym ma duży sens. Wiem też, że są osoby, które nadal używają aluminiowych manierek rodem z PRL i będą bronić tej technologii. Są różne szkoły ;-)














wtorek, 18 maja 2010

Apteczka zrywana-zestaw

W ramach tajnego projektu dla CIA postanowiłem stworzyć adapter do apteczek 5.11. Sama apteczka jest Ok tylko jest modelem montowanym na stałe. Nie każdy takie lubi. Starałem się rozwiązać dwa problemy; zrywanie apteczki oraz montaż na trzech kolumnach MOLLE. Standardowo kieszenie wielkości 6X6 (15,24 cm x 15,24 cm-wymiary w calach 6x6) w 5.11 są montowane na czterech kolumnach PALS. Nie pozwala to zamontować tych kieszeni z boku niektórych plecaków. Adapter który wykonałem jest swego rodzaju przejściówką z 4 PALS na 3 dając większe możliwości montażu. Reszta działa jak w innych apteczkach zrywanych. Dopinanym kieszeń do jednej strony adaptera , drugą stronę montujemy na oporządzeniu lub plecaku (w tym wypadku za pomocą MALICE clips) i za pomocą taśmy velcro sczepiamy całość. Dodatkowym zabezpieczeniem jest taśma z zapięciem na fastex która gwarantuje że ciężka apteczka utrzyma się na swoim miejscu. Do fastexa zamontowałem "szybkie wypięcie" pokazywane kilka wpisów wcześniej.
Teraz mam nie dość że apteczkę zrywaną to jeszcze możliwość montażu na tymże adapterze innych kieszeni które moga być potrzebne w zasięgu ręki.









Camel - reinkarnacja

Jakoś się tak stało że miałem kilka pokrowców i worków na wodę firmy Camelbak. Były to stare wersje pochodzące z systemu MOLLE I. Leżały u mnie i gniły. Jakoś rok temu jeden z moich dobrych kolegów znalazł w swoich szpargałach coś co mnie zainteresowało a że nie byłem przy gotówce to postanowiłem jak za dawnych czasów zrobić z nim wymianę handlową. Jakoś tak się zdarzyło że kumpel -zapalony endurowiec szukał camela na dłuższe wycieczki motocrossowe.
Postanowiłem że odmłodzę swojego camela i oddam go na wymianę.
Trwało to rok ;-)
Dopiero dziś w nocy udało mi się skończyć. Czasem tak w życiu jest że człowiek nie ma na nic czasu.

Wróćmy do tytułowego bohatera. Najpierw został rozpruty pokrowiec a później na jego front naszyłem 5 taśm systemu MOLLE. Pokrowiec składa się z nylonu balistycznego i cienkiej nylonowej wyściólki, między nimi jest 5 mm pianka neoprenowa która ma za zadanie trzymać temperaturę przenoszonej wody. Przeszycie tego nie stanowiło żadnego problemu dla mojego starego łucznika. Dodatkowo na szelki naszyłem gumy które trzymają rurkę oraz D-ring za pomocą którego łatwo zamontować ustnik Bite valve aby nie majtał się koło krocza ;-)
Teraz mamy prosty pokrowiec do którego można doczepiać dodatkowe kieszenie tworząc swego rodzaju mały plecak patrolowy czy Go-pack lub E&E.
Poproszę kumpla aby cyknął fotkę jak już pojedzie z nim w trasę.








środa, 12 maja 2010

Polski paracord

Znacie pewnie wszyscy tą spolszczoną nazwę; "paracord". To rodzaj linki używanej oryginalnie w budowie spadochronów amerykańskich. Oczywiście linki takie są w każdym spadochronie innej armii ale tylko linka amerykańska stała się tak sławna. PARACORD lub PARACHUTE CORD albo 550 cord ewentualnie Military cord - to po prostu linka spadochronowa. Jej nazwa 550 pochodzi od tego że była testowana na obciążenie statyczne 550 funtów (250 kg) i tyleż wytrzymuje. Wykonana 100% z nylonu. Rdzeń stanowi 7 linek. taki model linki żołnierze wykorzystywali do wiązania wszystkiego co można związać. Idealnie nadaje się do naprawy wyposażenia, montażu dodatkowego ekwipunku, na sznurówki ale także może przydać się w każdej sytuacji survivalowej. I tak linka wycinana ze starych spadochronów została super popularna. O ile kontraktowa staje się coraz trudniej dostępna to na rynku można dostać mnóstwo komercyjnych produktów o identycznej wytrzymałości. Mam jej chyba z milion metrów.
Problem pojawia się jednak gdy chcę wykorzystać ją nie martwiąc się o to co się z nią później stanie;-)
I gdy potrzebuję więcej niż 1 metr. No cóż oryginalna linka to koszt prawie 2 zł za metr. Kilkanaście metrów do budowy czegokolwiek robi nam różnice w portfelu. Szukając alternatywy natrafiłem na firmę Splot która zajmuje się wykonywaniem linek i sznurów do różnych celów.
I proszę bardzo.
Jej odpowiednikiem amerykańskiego cordu 550 jest linka poliamidowa PA z rdzeniem pojedynczym dostępna w różnych kolorach. Oliwka jest taka sobie ale czarny za to jst OK.
Ważne jest to że są dostępne kilka grubości (1mm, 2mm, 3 mm) i najważniejsze ; cena -około 30 groszy za metr.
W ten sposób mogę sobie pozwolić na coroczny zakup 100 metrów i niecne wykorzystywanie jej w pracy nie martwiąc się o wytrzymałość.
Właśnie -wytrzymałość. Myślę że poniższe zdjęcia i film mówią same za siebie.












PS.oryginalny cord 550 oczywiście też używam. Tam gdzie ma ładnie sprzęt wyglądać to tam go montuje. gdzie liczy się tylko cena i wytrzymałość idzie ...polski paracord ;-)

Niestety jak widzicie film został usunięty gdyż goście którzy pomagali mi zebrać materiały do tej prezentacji okazali się dziećmi i zawstydzili się tego że wyszli na filmie tak jak wyszli-czyli jak co dzień.
Przykro mi z tego powodu.
Film wrzucę z powrotem jak zrobię materiał.

środa, 5 maja 2010

Saperka made in China

Grzebiąc po necie natrafiłem na prezentację saperki armii Chińskiej.
Ciekawa konstrukcja. Niektóre mozliwosci mocno naciagane. Sam jestem wierny modelowi uzywanemu w LWP robionemu na wzór saperek niemieckich. Kupilismy kiedyś w strzelcu ich kilkanaście i działają do dziś. Prezentacja mojego modelu na dniach ;-)

wtorek, 4 maja 2010

IWA-ostatni raz


Czas skończyć opisy nowości z IWA show ;-).

Na pewno o części dowiedzieliście się z różnych branżowych czasopism. No cóż najszybszy nie jestem ale nie zajmuje się tylko tym.

Co tam ciekawego jeszcze znalazłem?

Na stoisku Tantonki oprócz miliona różnych kieszeni, kamizelek (zresztą średnio przemyślanych) zobaczyłem coś, co znamy z naszego podwórka. W jednym z najnowszych plecaków zastosowano możliwość dopięcia na froncie małego (20l) plecaka patrolowego. Wykonanie jak zwykle pierwsza klasa, ale nowość to jest średnia. Sam noszę tak torbę plecaka MOLLE na przedzie swojego Wisporta a w historii zdarzyło nam się to kilka razy-Janysport miał możliwość montażu do modeli 75 litrowych plecaków patrolowych ze swojej oferty a bardziej znany jest plecak woodpacker alpinusa używany w WP pod nazwą „zasobnik górski”. Tam także można było montować mały plecak patrolowy. Fakt był gówniany i do niczego się nie nadawał, …ale pomysł był. Inną ciekawostką był panel ratunkowo-sygnalizacyjny w formie małej podłużnej kieszeni w systemie MOLLE. Można go dopinać do plecaka lub innych platform i w razie potrzeby oznaczyć siebie lub swój ekwipunek.

Nieopodal znalazłem stoisko amerykańskiej firmy Massif, która jest znana z produkcji odzieży termo aktywnej do US ARMY. Na swoim stosiku wielki murzyn pokazywał coś naprawdę rewolucyjnego-niepalną kurtkę typu soft Shell i nie było by w tym nic nowatorskiego gdyby ta kurtka nie była normalnie rozciągliwa. Wyglądała identycznie jak normalna odzież termiczna tyle że dodatkowo była niepalna. Coś innego niż znane nam kombinezony nomexowe ;-)

Na targach szukałem też inspiracji dla swoich nowych projektów. Znalazłem kilka. Jednym z nich była kurtka-smock niemieckiej firmy Claw Gear. Dosyć znacznie różniła się od znanych nam systemów odzieżowych. Smock miał normalnie cztery kieszenie z przodu, dwie z tyłu i jedna Głowna wpuszczaną (także z tyłu), ale z boku tam gdzie wersje snajperskie innych smocków mają dodatkowe kieszenie naszyto tylko taśmy MOLLE. Wytłumaczono mi to w ten sposób, że sam żołnierz może sobie wybrać, co chce tam dopiąć: manierkę, małego camela, apteczkę, kieszeń z zestawem survivalowym czy kaburę z bronią krótką. W sumie na tym stoisku tylko ten patent mnie zainteresował i nie ukrywam, że kombinuje jak go wykorzystać;-). Reszta ciuchów tej firmy było mocno przekombinowana. Spodnie przypominały Helikonowskie SFU (albo SFU przypominają Claw Gear ;-)) ale miały wkładki na kolanach kradzione z Crye…ehhh.

Bluza mundurowa miała naszytego MOLLE nad kieszeniami na piersi i to już mi ciężko zrozumieć. No cóż.

Na stoisku amerykańskiej firmy Spyderco której noże bardzo lubię (i służbowo i prywatnie;-)) spotkałem Michael’a Janich gościa który od zawsze chyba zajmuje się walką na noże i inne różne narzędzia. Przez ostatnie chyba dwa lata pracował dla Blackhawka ale coś im się przestało układać bo potajemnie przeszedł do Spyderco. Pogadaliśmy o jego nowej książce, jego nowej pracy itp. Zdradził, że jego najnowszym zadaniem jest dostosować pochwy noży, Spyderco do montażu w systemie MOLLE. Jako prezent ode mnie i polskich fascynatów walką nożem i ogólnie nożocholików ofiarowałem mu customa wykonanego przez makera o imieniu Jasiu ;-). Nóż jest (był) naprawdę zacny, ale dostałem go też za darmo to postanowiłem puścić go dalej. Szczególnie, że to custom i warto pokazać go dalej na świecie. Michael zapewnił mnie że ten kozik będzie u niego wisiał na ścianie(pewnie obok miliona innych noży ;-)

Jak tak gadaliśmy obok przemknął Pan Fred Perrin który dla Emersona projektował słynnego pazurka LA GRIFFE ale też kilka innych nozy dla innych firm (dla Spyderco np. Street Beat) i sam robi customy które są niebotycznie drogie. Zaczepiliśmy go i także ukręciliśmy sobie krótką pogawędkę (oczywiście ja i mój tłumacz ;-)) Jak bym go spotkał na ulicy i nie wiedział co to za gość to wziąłbym go za jakiegoś zakręconego wędrownego barda ;-) Zupełna przeciwność mocno taktycznego Jannich’a

Wędrując dalej wąskimi alejkami wpadło mi w oko coś, co dopina się do maszynki (suwaka) zamka zamiast linki. To coś jest także maleńką latareczką. Przyznam się, że fajny gadżet do jakiegoś zestawu survivalowego zapinanego na zamek. Bo do kurtki, po co? Żeby po pijaku nie mieć problemu z wyskoczeniem z gaci ?

Na stosiku Cold Steel oprócz pstryknięcia sobie zdjęcia z największym zboczeńcem nożowym obcykałem nowe noże SRK i Recon Tanto z nowej stali. Mam już dziś na stole w pracy i jak będzie okazja to zobaczę, co to może być za nowość. Podobała mi się także nowa płyta DVD rozdawana za darmo gdzie pracownicy CS zostają wykorzystani jako cele podczas testowania gazów Inferno. Nie powiem robi wrażenie. Z innych bajerów to tomahawk Trench Hawk mnie zainteresował i jak tylko będzie dostępny to od razu biorę do testów ;-)

Lowa pokazała kolekcję cywilną modelu Zephyr w różnych ciekawych kolorach i przyznam że fajnie wyglądały te buty. Jeden znajomy zastanawiał się nad zakupem tych lub 5.11 trainer Mid w celu przebiegnięcia w nich ultra maratonu (105km). Niestety nie dostał żadnej z tych par-pobiegł w starych pumach i umarł po 50 km. Ale musze przyznać że i tak miał jaja.

Szukając czegoś, czego nikt innych nie ma wpadłem na stoisko włoskiej firmy Radar która robi różne rodzaje kabur. Zainteresowałem się nowym pomysłem na klips MOLLE. W sumie wykonany z podobnego tworzywa jak MALICE Tactical tailora ale sposób zapinania inny. Czy się przyjmie ? Każdy szuka czegoś swojego. Mam sztukę do testów i na razie wytrzymuje. Jak będzie tańsza od Malice i wytrzyma presję czasu to czemu nie ….

Jedną z ciekawszych propozycji niemieckich była Firma Linderhoff tactik do której trafiłem po prezentacji pasa Rescue . To była ich nowość na rok 2010. Masz normalny pas, do którego z boku montujesz kieszeń gdzie mieszczą się pozostałe pasy służące za części składowe uprzęży. Wyciągasz paski montujesz przez ucho z przodu i już masz 99% namiastki prawdziwej uprzęży. Pomysł w miarę OK. Na ich stoisku znalazłem kilka ciekawych produktów, ale generalnie cała oferta to zrzynka z Tactical tailora. Autorskich projektów było niewiele.

W helikonie zauważyłem softshella w wz.93. Podobno był w sprzedaży od roku, ale ja nigdzie nie mogłem go namierzyć. Mimo sporej niechęci do wykorzystywania ich ciuchów w terenie postaram się zdobyć tą część garderoby, aby sprawdzić czy też jest do dupy czy może się do czegoś nada (nie neguję całości ich pomysłów czy jakiś produktów-po prostu przejechałem się na ich „membranach”, które doprowadziły mnie do mocnego wypocenia się i dlatego do kolejnych nowości podchodzę z lekką taką dozą nieufności-chodź wielu kolegów ma i sobie chwali)

W 5.11 obcykałem nowości nowości i zapowiedzi nowości. Na wieczornym spotkaniu z dystrybutorami napiłem się dobrego niemieckiego piwa w towarzystwie Dana Costy-własciciela 5.11.Przedstawiłem im kilka moich pomysłów i może coś z tego będzie;-) (znaczy się poprawią cześć kolekcji żeby była jeszcze lepsza;-)) Z ciekawostek czekam na kaburę Thumbdrive (dobra cena w porównaniu do safarki) zrobioną przez Kyle Lamba oraz na nowe softshelle. Ale to za jakiś czas. Na razie katuję ich najnowsze buty robione w tej samej fabryce, co adidasy-Tactical tariner MID. Pochodzę ze dwa miechy i napiszę reckę.

Tutaj filmik prezentujący ich najnowszą kaburę;

Nie mogłem przejść obok stoiska pana Diethmara Pohl. Nie, dlatego że zajął się ostatnio produkcją noży..dlatego że mam trzy jego książki o nożach w służbach mundurowych i wiem że w tym jest dobry. Gorzej z nożami-jego produkt Alpha jest raczej słaby… delikatnie pisząc.

Na koniec najciekawsze rzeczy.

Tacgear robi fajne smocki. Miałem okazję je pomacać. I jeśli ktoś jeszcze raz napisze lub powie że Leo Kohler robi dobre kurtki to opluję monitor. Tac gear robi dobre kurtki typu smock a najlepsze robi Sabre. Trochę przekombinowany Tac (kieszenie na dwa guziki-dopinany kaptur itp.) jest ok. ale sabre kryje go na głowę. Jak przymierzyłem smocka z tej firmy to wiedziałem dlaczego tyle kosztuje. Tam wszystko jest na swoim miejscu. W każdej kieszeni znajduje się system –a to do podczepiania drobnych przedmiotów a to do stabilizowania długich przedmiotów. Każdy guzik, szew i wzmocnienie jest tam gdzie być powinien. W wywietrznikach jest wszyta moskitiera by nie atakowały nas komary i nie demaskować się kolorem koszulki z pod spodu. No generalnie kosmos. Pod tym linkiem znajdziecie więcej opisów i porównań kurtek typu smock.

Przypomnę tylko, że obok fajfokloków to tylko Niemcy maja tak rozwiniętą produkcję tego typu kurtek i chodź jest u nich dużo mniej lasów to jednak ćwiczenia typu E&E i dalekiego zwiadu stoją u nich na dużo wyższym poziomie niż u innych europejskich państw.






























I